W pianie można się moczyć, czego jako gorąca zwolenniczka prysznica nie robię. Pianę można bić, co akurat robię często, odkąd moje dzieci pokochały
te omlety. Można się też wpieniać - to mi się zdarza niestety najczęściej, ale pracuję nad tym! Pianą można również malować, o czym przekonaliśmy się pewnego pięknego lipcowego dnia. Wystarczy biała pianka do golenia i barwniki spożywcze. Jedno opakowanie pianki starcza na malowanie dla czwórki dzieci. Pianę nakładamy do dużych misek, dodajemy barwnik spożywczy (lub rozcieńczoną w wodzie farbę plakatową) i mieszamy łyżką, albo łapką. Gdy mamy już kilka podstawowych kolorów zabieramy się do roboty. Nakładamy pianę piętrowo i tworzymy obrazy w 3D. Pomysł zaczerpnięty
stąd.
Będziemy wracać do ,,pienistej działalności twórczej'', bo bardzo nam się to spodobało! Niestety nie wiem jaki efekt po malowaniu pianą pozostaje na papierze, gdyż nasze prace zanim zdążyły wyschnąć zmył deszcz:) Dzieciaki bawiły się wspaniale, zwłaszcza Marysia, która wkładała ręce w pianę po łokcie, bo to jest bardzo ,,sensoryczne'' zajęcie. A zapach ,,prawdziwego mężczyzny’’ unosił się w całym ogródku odstraszając komary.
P.S.
I jeszcze taka dygresja z serii ciocia Magda odkłamuje współczesne bajki- Kochane dzieci, Mała Syrenka tak naprawdę zamieniła się w morską pianę i niestety nie żyła długo i szczęśliwie...
w Jagłowie będziemy pienić???
OdpowiedzUsuńZabierzemy ojcom piankę, niech na wakacjach obrastają szceciną:)
OdpowiedzUsuń