poniedziałek, 25 czerwca 2012

Ostatnie minuty

Zobligowani niespodziewanym i jedynym urlopem ,,ojca dzieciom'' jedziemy na wakacje. Pakujemy się na wariackich papierach. Pamiętamy jednak o rzeczach istotnych. Przed wyjazdem udaliśmy się do biblioteki po niezbędne lektury. A jakie? O tym w następnym odcinku...

piątek, 22 czerwca 2012

Pobite Gary, numer drugi!!! Już do ściągnięcia!


Już jest! Drugi numer Pobitych Garów. A w nim...zresztą sami zobaczcie. Ściągać mi tu, polecać znajomym i zabierać na wakacje. W numerze pełno ciekawych pomysłów na wakacyjne zabawy z dzieciakami, niektóre moje:-)

czwartek, 21 czerwca 2012

A na działce...

Drzewko motylkowe
Pikniko-grill
Hamakujemy

Poza tym walczymy w sposób ekologiczny ze ślimakami (kawa,fusy,piwo, jeże) i mrówkami (mąka kukurydziana). Perz wykorzystując naszą chwilowa nieuwagę i sprzyjającą pogodę rozrasta się szerokim łanem.

wtorek, 19 czerwca 2012

Łapiduchy to my!

Wsiąknęliśmy w kolejną wakacyjną muzealną akcję! Tym razem organizowaną przez Muzeum Łazienek Królewskich. W zeszłym roku wzięliśmy ekspresowy udział w ,,Raz, dwa, trzy Warszawiakiem jesteś Ty!''. W tym roku ten projekt, poszerzony o kolejne miejsca również się odbywa, gdy tylko Jaś się o tym dowie zapewne powtórnie weźmiemy w nim udział.
Natomiast w ostatni weekend zaopatrzeni w okrągłą mapę zwiedzaliśmy Łazienki Królewskie. Po raz kolejny przekonaliśmy się jak fantastyczne to miejsce. Dzięki mapie zabłąkaliśmy się we wcześniej przez nas nieodkryte zakamarki. Dzieci rozwiązywały zadania ( nawet młodsze dzieci 5-6 letnie powinny dać sobie z nimi radę). Na koniec naszej trasy , dzięki szyfrowi udało nam się otworzyć prawdziwą skrzynię ze skarbem. Teraz nasza mapę zabierzemy do Wilanowa i Sulejówka, by odszukać kolejne duchy i zdobyć pieczęcie na naszej mapie. Uwielbiam patrzeć na zaangażowanie Jana, który z nosem w mapie szuka kolejnych przystanków i rozwiązuje zadania. A ile się nowych rzeczy można się dowiedzieć przy okazji...

Ruszamy w drogę!
- Mamo, mamo a  czy on by się obraził, gdybym ja mu wyrwał pióro? Ale tylko jedno?
- No chyba! (na wszelki wypadek nie sprawdziliśmy)
Oprócz mapy posiłkowaliśmy się przewodnikiem po Łazienkach. 
Kolejne zadanie wykonane!

środa, 13 czerwca 2012

Kraków bez Dratewki.

Ja wiem, że obiecaliśmy sobie w zeszłym roku świecką tradycję spływu kajakowego w Boże Ciało, ale się nie udało. Udaliśmy się za to, w ostatni czwartek, do Krakowa (przeciwnym kierunku niż większość kibiców). Byliśmy w Krakowie trzy lata temu. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Przede wszystkim jak grzyby po deszczu wyrosły nowe muzea. To były bardzo aktywne trzy i pół dnia. A co zrobiło na nas największe wrażenie? Oto nasze typy:
Jasio:
1. Zobaczyć na żywo Wayna Rooneya i poczuć atmosferę Euro 2012 w krakowskiej strefie eurokibica.


2. Poczuć się jak prawdziwy pilot we wspaniałym Muzeum Lotnictwa Polskiego.


3. Zostać, choć na chwilę, średniowiecznym rycerzem podczas festynu w Barbakanie.

4. Poznawać ciekawe krakowskie zakamarki.

5. Bawić się z siostrą w berka na zupełnie opustoszałym dziedzińcu Zamku Królewskiego na Wawelu. (sobota godzina 19:00)


Maria:
1. Przytulic się do królika na krakowskim rynku.
2. Zdobyć najwyższy szczyt w okolicy.

3. Patrzeć (najlepiej trzy razy dziennie) jak zieje ogniem Smok Wawelski.

4. Zmierzyć puls Ulrichowi Von Jungingen'owi.


5. Poczuć wiatr we włosach w Muzeum Lotnictwa Polskiego




Tata:
1. Patrz Jasio punkt pierwszy.
2. Patrz Jasio punkt drugi. 

2. Zjeść najlepsze lody w Krakowie, a może nawet najlepsze w Polsce!
4. Pokazać dzieciom niezwykle ciekawe Muzeum Inżynierii Miejskiej.

5. Zapewnić rodzinie najlepsze obiady w Krakowie.

Ja:
1. Zejść pod krakowski rynek i wysłuchać prawdziwej legendy o Smoku Wawelskim (takiej bez Dratewki).

2. Łazić po Kazimierzu, trafić na targ staroci i najeść się czereśni.

3. Zwiedzić poruszająca ekspozycję dotycząca okupacji w Fabryce Schindlera.

4. Znajdować inspiracje na każdym rogu.

5. Lecz przede wszystkim patrzeć na swoje zadowolone dzieci.






wtorek, 12 czerwca 2012

Przygotowani.

Żeby nie było. Jesteśmy przygotowani.

udekorowany domek na drzewie

udekorowane dzieci w bojowym nastroju


A ja w skrytości serca kibicuje dziś stołecznym płytom chodnikowym i śmietnikom - oby pozostały na swoich miejscach!

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Ommmmmmmmm



Piętnaste wcielenie bodhisattwy przyjmuje na Bemowie w dni powszednie w godzinach 6:30-7:15. Udziela rad jak żyć, uzdrawia, nosowo mruczy.

środa, 6 czerwca 2012

Artystyczny przełom zoologiczny

Maria zaczęła rysować zwierzęta. Dotychczas upierała się, że potrafi narysować tylko człowieka. Zaczęło się od małpki, namalowanej zresztą na opasce do włosów. A potem przyniosła z przedszkola serię dzieł pt. ,,ptaki''. Ptaki mają głowy, długie charakterystyczne nóżki zakończone pazurkami, po jednym oku (przecież portretowane są z boku), dziób oraz uśmiech, żeby nie było wątpliwości że są nastawione przyjaźnie. Skrzydeł na razie brak.
małpka
ptaki
i więcej ptaków


sobota, 2 czerwca 2012

Projekt dom na Dzień Dziecka

Nasza działka jest najlepsza, bo ma najwięcej drzew. Co prawda starzy działkowicze dziwią się nam, że właśnie na nią się zdecydowaliśmy. Z politowaniem patrzą  na nas kiwając głowami. Na jesieni to będziecie mieli liści... mówią. Drzewa jednak dają wiele możliwości. Można rozwiesić hamak, można zrobić pułapkę na chochonia, można w końcu zrobić wspaniały domek na drzewie. Zaczęło się od projektów. Potem przyjechał Dziadek ze skrzynką narzędzi i niezbędnymi materiałami. Dziś domek dzięki międzypokoleniowej pracy Dziadka, Taty i Jasia,,zawisł'' pomiędzy trzema brzozami. Trzeba go jeszcze tylko urządzić.
                                                                        projekt Piotrusia
budowa
gotowe!

piątek, 1 czerwca 2012

1000 powodów dla których warto mieć dziecko

Jakiś czas temu bezdzietny kolega zapytał mnie dlaczego warto mieć dzieci. Pytanie z pozoru proste. Mogłabym od razu roztoczyć przed nim cudowną wizję posiadania malutkiego różowego (niczym prosiątko) dzidziusia, maleńkich stópek, gugania, słodkiego zapachu mleczka i przeszczęśliwych rodziców, którzy co wieczór zamiast w telewizor patrzą na swoje śpiące dziecię rozpływając się w zachwycie. Rzeczywistość jest jednak nieco bardziej skomplikowana i z własnego doświadczenia wiem, że temat trudów macierzyństwa jest tematem tabu, zwłaszcza w środowisku świeżo upieczonych rodziców. Zaciskamy zęby i uśmiechamy się szeroko, gdyż nie wypada narzekać. 
No więc moi drodzy, teraz będzie chwila prawdy. Dzieci to przede wszystkim ograniczenia i trudności. Wolność zostaje ukrócona, nasze życie wywraca się do góry nogami. Oto w domu pojawia się mały bożek, wokół którego należy od nowa zorganizować życie. Codzienność to: zmęczenie, walka z wysypkami, dietą bezmleczną, sczepieniami, tonami śmierdzących pieluch, szalejącymi hormonami, krzykiem i płaczem, buntem dwulatka, kryzysem w związku i tak dalej, dalej wymieniać można w nieskończoność. Świat nie wygląda jak na reklamie. Wyciągając jogurt z lodówki okazuje się, że mam podkrążone oczy i rozdeptane kapcie, dzieci za nic nie chcą usiąść do stołu, choćbym ich przywiązała stylowymi lnianymi serwetkami do krzeseł, a mąż jakiś taki  ziewający i niemrawy. A to dopiero czubek góry lodowej, bo przecież przed rodzicami stoi zadanie najtrudniejsze: wychowanie dzieci na ludzi. Nie można zdać się na intuicję, to ciężka harówka. Potrzeba do tego konsekwencji, cierpliwości, dociekliwości, dogłębnego poznania własnego siebie, trzymania nerwów na wodzy, jednak nie za dużej gdyż warto pokazywać dzieciom jak radzić sobie ze złością. Każdy nasz błąd może skutkować w przyszłości katastrofą. Nie można być nadopiekuńczym, ale należy wspierać i akceptować. Należy ustalać zasady, ale nie wolno dawać klapsa. Nie wolno podnosić głosu, ale trzeba podnosić poprzeczkę i motywować. Nie wolno przekładać własnych niespełnionych marzeń na dzieci, ale należy szukać indywidualnych pasji i pielęgnować je.
Wychowanie jest jak dryfowanie na morzu. Nie można dać się zassać. Trzeba wynurzać się na powierzchnię i nie zapominać o sobie. Jeśli oddamy się zupełnie dzieciom i utracimy siebie, utoniemy. 
Dzięki moim dzieciom lepiej zrozumiałam siebie. Szukając ich pasji, odkrywam również swoje. Moja uśpiona kreatywność ma teraz pole do popisu. Odbywam z dziećmi wiele ważkich dyskusji, dzięki którym uświadamiam sobie co jest najważniejsze dla mnie. Cieszę się ich samodzielnością, dzięki nim stałam się bardziej otwarta. Moje dzieci są motorem wielu moich działań. Nie wszystkie są nastawione na nie, ale wszystkie przynoszą mi satysfakcję. Owszem jestem zmęczona, czasem sfrustrowana, ale są takie momenty kiedy na nie patrzę, kiedy ich słucham, gdy czuję coś tak niesamowitego i pięknego, co utwierdza mnie w przekonaniu że było warto. Dzięki dzieciaki, za to że jesteście!