piątek, 5 kwietnia 2013

Wiosna

Frustracja narastała. Do tego stopnia, że zaczęli jej schodzić z drogi, unikać najdrobniejszych zatarć, które mogłyby skutkować rozpętaniem burzy. Chodzili na paluszkach, kładli się grzecznie spać i odkładali po sobie naczynia do zmywarki. Ale w końcu przyszła ta chwila, kiedy już nie mogła, nie wytrzymała, wybuchła! A było to tak. Wstała o poranku jak zawsze, zjadła śniadanie, przygotowana do wyjścia z aktówką w dłoni. Weszła do windy. Wychodząc z klatki zobaczyła to! Znowu! Znowu! Jak długo jeszcze można to wytrzymywać? Ciśnienie jej niepokojąco skoczyło, ale trzymała się dzielnie starając się nie dawać po sobie poznać, że zaraz wybuchnie. Napięcie narastało gdy szarpnęła za przemarzniętą klamkę auta, wypieki wystąpiły w tym samym momencie w którym chwyciła skrobaczkę w dłoń.  Chwyciła ją po raz kolejny, po raz setny, a może nawet tysięczny powtarzając sobie, że to już ostatni raz, ostatni! Odwalając z dachu warstwę mokrego, ciężkiego śniegu nagle nie wytrzymała...
Obudził ją blask bijący od wysoko zawieszonej pod sufitem żarówki. Przez chwilę wzrok przyzwyczajał się do jasności. Gdy przestała mrużyć oczy zorientowała się, że jest w pomieszczeniu bez drzwi i okien obitym miękkim materiałem, białym materiałem. Wszędzie biało, biało, biało!!!! A niech mnie! Zaczęła się miotać i usiłowała oderwać biała materię ze ścian. A potem to już wpadło dwóch pielęgniarzy...
Gdy wychodziła odurzona środkami uspakajającymi za oknem zieleniła się już wiosna. Słońce mrugało do niej przyjaźnie. A w domu czekała rodzina z bukietem kwiatów i grzywną za zdemolowanie parkingu przed własnym blokiem. 

środa, 3 kwietnia 2013

Łódź niezwykła.

Mam sentyment do Łodzi. To tam zrobiłam sobie pierwsze blond pasemka, kupiłam pierwsze buty na obcasie i sukienkę na Studniówkę. Łódź to zaskakujące miasto. Warto skręcić z Piotrkowskiej w boczną uliczkę, by poznać tutejszy ,,klimat''. Czynszowe budynki, odrapane i pomazane ściany, podwórka studnie a między gęstą miejską zabudową wyrastają nagle fabryczne kominy. Wielkie ceglane budynki, niektóre odrestaurowane, niektóre sypiące się - przypominają o niegdysiejszej potędze tego miasta. Łódź nie pozostawia nikogo obojętnym, niektórzy ją nienawidzą, inni kochają. Ja jestem jej ciekawa. Mój wzrok przyciągają modrzewiowe budynki, stylowe kamienice zapuszczone i zapomniane, nowoczesne lofty w pofarbrycznych budynkach, podwórkowe kapliczki.. Życzę Łodzi jak najlepiej, kiedyś było to piękne miasto, może te czasy kiedyś wrócą? Jak dla mnie potencjał jest ogromny.

A co Ty będziesz robić z dziećmi w Łodzi? Spytała koleżanka , która stamtąd pochodzi,  na wieść że wybieram się tam w poświąteczny wtorek. No jak to co!

  • Poszliśmy do Teatru Pinokio na spektakl ,,Maszyna do opowiadania bajek'' Spektakl możemy Wam wszystkim polecić. Ma bardzo ciekawą formułę, bo jest improwizowany. To mali widzowie decydują o czym mają być bajki opowiadane przez aktorów, a wierzcie mi dzieci mają wyobraźnię! Dzięki pomysłom między innymi Jasia i Marysi usłyszeliśmy bajkę o jednorożcu (Marysia) o imieniu Kilof (Jasio), który mieszkał na farmie. 



  • Następnie udaliśmy się do Muzeum Animacji znajdującego się w Wytwórni Bajek Se-Ma-For, gdzie obejrzeliśmy premierowy odcinek bajki o Zajączku Parauszku, po czym dowiedzieliśmy się wszystkiego o animacji, a nawet sami stworzyliśmy swój film animowany metodą animacji poklatkowej!

                                                                    SE-MA-FOR wita
Co tam Coralgor, kiedy te kaloryfery takie fajne
Warsztat animatora


  • A na koniec zbyt krótkiego dnia wybraliśmy się się do Pałacu Izraela Poznańskiego, w którym znajduje się Muzeum Miasta Łodzi. Obejrzeliśmy piękne wnętrza i dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy o historii tego niesamowitego miasta.

źródło: www.pascal.pl

A tak Marysia grzała sobie stópki po wyczerpującej wycieczce. 


I nie myślcie sobie, że to już wszystko. Jak tylko się ociepli wpadniemy do Łodzi znowu, by: