czwartek, 6 czerwca 2013

Nasza własna edukacyjna Ciotka Kena.

Opowiadałam Jasiowi o wystawie w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Najbardziej zainteresowała go praca Zbigniewa Libery. Dużo o niej rozmawialiśmy; o jej znaczeniu i przesłaniu. Potem zaczęliśmy oglądać inne prace Libery i szczególnie rozbawiła nas Ciotka Kena. A ponieważ w zasobach zabawkowych Marii pojawiły się ostatnio lalki B. postanowiliśmy sobie zrobić własną ciotkę. Zabawa była przednia i zajęła nam cały wieczór. Przyjrzeliśmy się  najpierw lalce krytycznym okiem. Porównaliśmy jej proporcje z proporcjami normalnego człowieka. Okazało się, że ma strasznie długie nogi, za chude ręce i talię. Potem dzieci obkleiły ją plasteliną. Nie zapomniały o niczym. A że ostatnio niezwykle interesują się budową człowieka, zwłaszcza jego intymnymi narządami dorobili wszystko o czym firma produkująca lalkę nie wiedzieć czemu zapomniała. 
I tak z zabawy dla żartu zrobiła nam się prawdziwie edukacyjna pogadanka: o sztuce, o zafałszowanym wizerunku kobiety jaki przedstawia lalka Barbie i współczesne media (tutaj więcej)  i o fizjonomii. Brzmi poważnie prawda? A na koniec Jasio stwierdził, że przed kolacją stworzyliśmy prawdziwą sztukę. A Wam jak się podoba nasza Ciotka?




wtorek, 4 czerwca 2013

Sztuka współczesna dla dzieci.

Lubię galerie sztuki. Z dzieciństwa pamiętam, że dość często je odwiedzałam z rodzicami. Pewnie dlatego teraz to ja swoje dzieci zaciągam do takich miejsc. Niektóre wystawy pamiętam do dziś. Podczas tej, która  najbardziej mi zapadła w pamięć  zachwyciłam się obrazem Caravaggia ,,Złożenie do grobu'' w Muzeum Narodowym. Moment w którym weszłam do sali z tym arcydziełem pamiętam do dziś i do dziś gdzie tylko mogę podziwiam Caravaggia, który nadal zapiera mi dech. 
Ale nie oszukujmy się, moich dzieci póki co mało interesuje sztuka dawna. Ściany obwieszone obrazami-nuda. Co innego sztuka współczesna. Bywa zaskakująca, niepozorna, a czasem trzeba się bardzo wysilić, żeby ją zauważyć, albo usłyszeć czy nawet poczuć. Kiedyś nie doceniałam tej sztuki. Denerwowałam się, że jej nie rozumiem. Pierwszy raz zachwyciłam się pracami Kozyry i wtedy też dałam sobie prawo do całkowicie intuicyjnego odbioru tej sztuki. Z pełnym subiektywizmem decyduję, czy coś mi się podoba, czy nie. Trochę jak dziecko, które widzi i od razu potrafi stwierdzić, czy coś jest fajne, czy nie i absolutnie żaden argument nie potrafi go przekonać, że jest inaczej. Lubię oglądać sztukę z dziećmi. Po pierwsze dlatego, że zwracają uwagę na coś zupełnie innego niż ja, czasem ze względu na wzrost, czasem ze względu na wyobraźnię. Po drugie zupełnie inaczej ją interpretują i zadają czasem naprawdę fantastyczne pytania.
Dzień Dziecka rozpoczęłam z Marią w Muzeum Sztuki Nowoczesnej na warsztatach dla dzieci towarzyszących wystawie ,,W sercu kraju. Kolekcja Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie''
Wystawa jest interesująca. Marii najbardziej podobał się bałwan w zamrażarce, może dlatego że zrobiony przez nas bałwanek też przez jakiś czas mieszkał w domowej zamrażarce, więc Marysia mogła poczuć się jak prawdziwa artystka! Wrażenie zrobiły też na niej rzeźby Pawła Althamera. Moja krew. Ja też uwielbiam Althamera:-)Gdyby każda dzielnica naszego miasta miała swojego Althamera, to pewnie więcej było by takich przedsięwzięć jak Park Rzeźby na Bródnie, który po prostu musicie odwiedzić!
                                                  Maria i rzeźba Pawła Althamera ,,Guma''