Gdy Jasio był mały wołał ,,Boooob'' i wtedy byłam pewna, że właśnie zauważył robotnika/koparkę/dźwig lub coś choćby luźno powiązanego z fabułą bajki o Bobie Budowniczym. Gdy Maria woła ,,booob'' to znaczy że zauważyła bób. To aktualnie jej ulubione warzywo. Zresztą Jasio jest już w takim wieku, że także woli bób niż Boba. Ja pamiętam bób z dzieciństwa, niezmiennie kojarzy mi się z pełnią wakacji, kiedy to króluje na naszym stole.
Gotuję więc bób przynajmniej dwa razy w tygodniu. Gotuję go krótko, ok 10-15 min. Jeśli jest młody śmiało można go jeść ze skórką (błonnik!). Teraz skórkę ma juz twardszą i Maria nie daje rady jej przeżuć, więc go obieram (co najlepiej jest zrobić, gdy jest ciepły). Bób jest fajny. Jemy go przede wszystkim bez dodatków. Można wziąść go na wycieczkę jako przekąskę. Można gorący wymieszać z czosnkiem roztartym z solą i oliwą (to wg przepisu Cioci Ani). Można zrobić z niego pyszną sałatkę, której niestety moje dzieci jeść nie chcą, bo wolą bób w pojedynkę.
pół kilo ugotowanego bobu (obranego lub nie)
2-3 pomidory
2-3 ogórki małosolne lub świeże
ząbek czosnku
łyżeczka musztardy dijon
2 łyżki oliwy z oliwek
sól
Do bobu dodajemy pokrojone w kostkę warzywa i posiekaną natkę. Z oliwy, czosnku, soli i musztardy robimy sos. Wszystko mieszamy.
P.S.
A w środę o 18:30 zapraszam dzieci od lat 3 na bezpłatne warsztaty plastyczne, które prowadzę w Klubie Mam na Bemowie (ul. Konarskiego 83). Będziemy malować pianą. Zgłoszenia proszę wysyłać na mcdzia@tlen.pl Mam jeszcze dwa wolne miejsca!
Ależ ta sałatka wygląda kolorowo i apetycznie. Muszę ją koniecznie zrobić. Anna Ł.
OdpowiedzUsuń