poniedziałek, 12 lipca 2010

Na jagody

Do lasu nie idę, bo sucho, gorąco, komary i kleszcze...zdecydowanie wolę las w sezonie jesienno -grzybowym. Ale jagody można już kupić i jeść. Pychota, zwłaszcza zamknięte w swojskich pierogach polanych śmietaną.


A ciasto robię z mąki i wrzątku...można dodać żółtko i łyżkę oliwy. W lepieniu pomagają dzieci, a jednego pieroga można zrobić niespodziankowego i nadziać np. mąką. Ten komu dostanie się fałszywy pieróg zostaje do końca dnia pierogowym królem.
Pierogi (jeśli zostaną) zamrażam. Ugotowane pierogi osuszam i wkładam do zamrażalnika najpierw rozlożone na tacy, żeby się nie posklejaly. Gdy zamarzną na kość wrzucam je do woreczka.

4 komentarze:

  1. Moja córka ma niezwykłą kulinarną intuicję. Myslę, że ma ją po bliskich przodkach: prababci Agacie, babci Zosi i ukochanej cioci Krystynie. W jej gotowaniu jest artystyczny polot, tyle ile trzeba rozsądku i szczypta wielkopolskiej oszczędności.magda niedawno ode mnie wyjechała i zostały po niej pyszne gołąbki, niestety tylko wspomnienie po moim ulubionym bakłażanowym pesto i...porządek w lodówce. Płonęłam ze wstydu, gdy wyrzucała z lodówki lekko i....nie tylko lekko przeterminowane produkty. Ciekawa jestem jaka bedzie Marysia. Asystuje Magdzie w kuchni: przesypuje, uklepuje, miesza, ubija, dusi, zgniata....Blat kuchenny to Jej ulubione miejsce. Jasio tez lubi zaglądać do kuchni.
    Zapewniam Was, że to co Magda fotografuje znakomicie smakuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. wyglada smakowicie:)) nawet ostatnio sie zalapalam:)) mozecie przywieźć troche do Londynu

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj miałam okazję załapać się na pyszne pierogi z truskawkami dostarczone bezpośrednio przez posłannika piętrowego: uroczego sąsiada Jasia:)Pychotka!!!Wtącając słówko do wypowiedzi pierwszej komentatorki chciałam dodać, że "Mała Czarowniczka" zwana Marią, nie zapowiada się na spokojną, wyważoną, lubiącą kucharzenie i wypieki kobitkę - jak jej mama, ale na małą uzurpatorkę, wojowniczkę, amazonkę i kto wie czy nie przewodniczkę jakiejś Partii Kobiet lub wojujących feministek:) A może wyrośnie z niej mała artystka np. malarka? I podsumowując: co natura to natura...może w genach po jakiejś odległej krewnej? Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia:)

    sąsiadka

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ to wszystko apetycznie wygląda. Naprawdę nie jestem z natury zazdrosna, ale talentu kulinarnego chyba Ci jednak zazdroszczę. Anna Ł.

    OdpowiedzUsuń