Syn po raz pierwszy wyjechał na kilkudniową wycieczkę bez rodziców. Daleko. Zanim wyjechał kazał liczyć ile kostek ptasiego mleczka zje pod jego nieobecność siostra. Potem się rozliczą. Jak to bywa rodzice bardziej przeżywają ten wyjazd niż dziecko. Dzień pierwszy, godzina 22:30. Telefon od syna:
- Co tam chcieliście? Dzwoniliście do mnie, co mi chcieliście powiedzieć?
- Chcieliśmy zapytać co u Ciebie słychać.
- U mnie dobrze, taka Pani przyszła i spisała szkody i będziemy za nie płacić.
- Co?! Jakie szkody zrobiliście??
- No jeszcze nie zrobiliśmy, dopiero je Pani spisała, a jak je zrobimy to będziemy płacić.
(...)
- A wiesz mamo, mamy tu sklepik ze słodyczami.
- Oooo, to już wiem na co wydasza całe kieszonkowe.
- Mamo, ale to ja mam ten sklepik, sprzedaję słodycze, które mi włożyłaś do walizki.
- Co???
- Nie martw się, nie sprzedaję za więcej niż 10 złotych.
-???
Także jak widzicie radzi sobie. Za szkody najprawdopodobniej zapłaci z tego co zarobił na słodyczach:-)
Gorzej z Marysią. Powłóczy nogami, smętnie krąży po domu z misiem w ręku i wzdycha ciężko. Jak ją spytać co się dzieje odpowiada, że smutno jej bez Jasia.
Widać, że syn się nieźle bawi!:-)
OdpowiedzUsuńJak widać Janek zaradny ;)
OdpowiedzUsuńrodzice powinni być dumni:)) zasadniczo w dzisiejszym świecie trzeba sobie radzić:))tęsknota to wspaniały objaw miłości bratersko-siostrzanej:))pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńA gdzież to Jasio wyjechał tuż przed Świątami Bożego Narodzenia? Ania Ł.
OdpowiedzUsuńJasio jest w Wiśle na obozie narciasrkim. Wczoraj nie odbierał telefonu, pod koniec dnia wysłał nam sms-a ,,nie mam czasu'':-)
OdpowiedzUsuńBrawo dla "Jana Zaradnego" widać, że na obozie nie tylko nauka jazdy na nartach ale również "podstawy przedsiębiorczości" w programie:):)
OdpowiedzUsuń