niedziela, 21 listopada 2010

Małpie ciasto i listopadowe słońce.

Gdy świeci słońce nie można siedzieć w domu. Po pierwsze: szkoda ładnej pogody na kiszenie się przed tv. Po drugie dziś jest wyjątkowy powód żeby wyjśc na spacer. Po trzecie blask słońca bijący z okien obnaża nagle kurz przykrywający wszystko cienką pierzynką- a to dla gospodyni aspirującej do perfekcyjnej jest nie do zniesienia! Dlatego też należy jak najszybciej opuścić mieszkanie i wrócić po zmroku.

My dzisiaj oprócz komisji wyborczej odwiedziliśmy też to miejsce.
A potem wzięłam się za pieczenie. Upiekłam Monkey Bread który wypatrzyłam w programie Domowy Kucharz emitowanym na kuchnia.tv. Swoją drogą dobrze było by wracać do domu, w którym urzęduje taki kucharz! Jak zagłębić się w przepis to włos na głowie staje od tego cukru i masła - ale cóż. Nie samą dietą człowiek żyje, a jak powszechnie wiadomo na zimę trzeba obrosnąć w tłuszcz, żeby było cieplej. Od środy ma padać śnieg, czuje się więc rozgrzeszona. Czas na odchudzanie przyjdzie wiosną.
Wczoraj tort w kształcie Tomka, dziś Monkey Bread jutro wcisnę się tylko w spodnie dresowe.

Ciasto jest bardzo chrupiące dzięki skarmelizowanej skórce.





2 komentarze:

  1. Monkey Bread jest na pewno pyszny, ale jego wykonanie wydaje mi się jakieś takie trochę trudne, a może czasochłonne... Ania Ł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest tak źle. Dla mnie najgorsze jest czekanie aż ciasto wyrośnie. Kulki lepi się fajnie, zwłaszcza jak w domu ma się małych fanów lepienia z plasteliny.

    OdpowiedzUsuń