sobota, 5 listopada 2011

Nowa misa na owoce

I nadszedł ten dzień. Ale nie tak od razu. Najpierw było po raz setny w tym tygodniu wypowiedziane ,,posprzątaj pokój'', po raz dwunasty w tym tygodniu opróżniona zmywarka z ciągle tych samych naczyń, w ciągle te same miejsca. Po raz kolejny w tym miesiącu uprasowana bluzeczka, odłożona do szufladki, by kolejnego dnia użyta trafiła znowu do kosza na brudy, by po praniu trafić znowu pod gorące żelazko. Potykanie się o buty porzucone w korytarzu, kurz zbierający się całkiem niepotrzebie na meblach, rzeczy rozrzucone gdzie popadnie, które odłożone na miejsce jak bumerangi wracały w miejsca sobie nieprzeznaczone. Modlitwy do wkucia, szesnasta temperówka zgubiona w tym roku szkolnym, wytarte paputki, które należy zamienić na nowe. Podłoga brudząca się złośliwie ciągle w tych samych miejscach, parówki zakupione, by po dwóch dniach ich zabrakło, no i w końcu te wyłamane drzwiczki pralki były jak kamyczek, który poruszył lawinę. Te wyłamane drzwiczki od pralki, otworzyły w matczynej podświadomości zaryglowane dotąd drzwi z napisem Dr. Hyde, z napisem Puszka Pandory, z napisem keep out. No i matka się posypała. Nawrzeszczała na beztroskie dzieci przez łzy wściekłości, pomieszanej z bezsilnością i permanentnym zmęczeniem, powtarzalnością codziennego scienariusza. A potem to podniosła nad głowę dopiero co wyłamane drzwi i wyjąc jak wilk miała ochotę w pralce się schować, zahibernować na jakiś czas, zamykając się od środka wyłamanymi drzwiczkami, bez trosk, bez obowiązków, bez planowania co jutro i zakreślania wydarzeń w kalendarzu, a już najpewniej bez kolejnego prania. Katharsis.
W końcu nic sie nie stało. Mamy nową misę na owoce, a najbliższy tydzień, albo dwa obejdą się bez prania...*



* wszelkie podobieństwo do postaci autentycznych przypadkowe

6 komentarzy:

  1. Jak nic to po prostu recykling. A misa cudna, takaa nowoczesna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana!
    Kocham Wasz bałagan i sajgonik i dzięki temu z dnia na dzień coraz bardziej kocham własny:))))Następnym razem zahibernować się możesz na 9 piętrze, a ja zamknę Cię we własnej łazience i dorzucę bonusik w postaci małego kwiatulka na literę R. jak Róża, a sama zwieję na schody klatki schodowej i pobiegam sobie tam i z powrotem, buuuuuuuuuu:)))))))))))

    A gdzie zdjęcia z Halloweenkami?

    soomsiadka

    OdpowiedzUsuń
  3. 2 tygodnie bez prania:) nic tylko zaśpiewać "Always Look on The Bright Side of Life" la la la la

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha! Przez dwa tygodnie zabraknie nam ubrań zważywszy tempo w jakim brudzą się dzieci. Ale wtedy zamiast patrzeć na nie spojrzę po prostu na ,,the bright side of life''!

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny patent, moje na wpół ułamane w razie potrzeby skradnę pomysł :D

    Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo wszystko znalazłaś pozytywną stronę tej swojej cudnej codzienności. Pozdrawiam Ania Ł.

    OdpowiedzUsuń