środa, 15 maja 2013

Mówcie mi ,,miszczu''

Powoli staję się ekspertem w dziedzinie przyjęć urodzinowych dla dzieci. Poligon doświadczalny mam dwa razy w roku. Podejrzewam, że zanim osiągnę mistrzostwo w tej materii, dzieci powiedzą stop! i zaryglują się z gośćmi w swoich pokojach, by z dala od ,,starych'' cieszyć się chwilą.  No cóż, zanim to nastąpi rokrocznie się stresuję i staję na głowie, by im dogodzić:-P
O zeszłorocznej grze terenowej dla Jasia pisałam tu. W tym roku powtórzyłam konwencję na urodzinach Marysi. Oczywiście zabawy były dostosowane do wieku gości i zainteresowań solenizantki. 
Ponieważ Marysia ucięła sobie tuż przed przyjęciem małą drzemkę i miała problem z powrotem do rzeczywistości,  postanowiłam wykorzystać ten fakt do zabawy. Dzieci miały za zadanie rozweselić Marysię-solenizantkę. 
  1. Zaczęliśmy od gry w kolory. Goście dostali pudełko po jajkach z kolorowymi denkami i musieli odnaleźć w ogródku kolorowe odpowiedniki. 
  2. Gdy zadanie zostało wykonane urządziliśmy wyścig ślimaków. Ślimaki dzieci znalazły w ogródku. Oczywiście wcześniej zostały one przywiezione i ukryte przez Jasia w różnych miejscach. Dzieci najpierw nadały imiona swoim faworytom, a potem wabiły je sałatą. Wygrał Zbigniew. Ślimaki pełzały w plastikowej kuwetce, a po wyścigu delikatnie wypuściliśmy je na wolność, ze sporym zapasem sałaty.
  3. Korzystając z faktu, że na podwórku było sporo kałuż po nocnej ulewie zaproponowałam dzieciom ozdobienie ich specjalnie dla Marysi. Każdy dostał garść kolorowych hydrożelowych kulek (do kupienia w kwiaciarniach) i wrzucał je do kałuży. Po chwili jednak okazało się, że dużo fajniejsze jest rozdeptywanie kulek i w ten sposób cały chodnik został zamazany tęczową, hydrożelową miazgą:-)
  4. W okolicy niedawno ścięto drzewa i pozostawiono pieńki. Jeden z nich posłużył dzieciom do namalowania laurki dla Solenizantki. Niektórzy zainspirowali się chodzącymi po pniu robakami i narysowali im towarzystwo. Zostały również namalowane serca, tęcze i fleming. Marysia była zachwycona.
     
  5. Na koniec naszej mini gry plenerowej wybraliśmy się na polankę z drzewami i zmontowaliśmy włóczkową pułapkę. Radość sprawiło nie tylko rozciąganie między drzewami włóczki, ale również demontaż pułapki i odcinanie sznurków nożyczkami. Zabawa samograj.
c.d.n.

2 komentarze:

  1. Świetne pomysły! Niestety, moje dzieciaki zimowe, więc zabawy na dworze nie wchodziły w grę. :)

    OdpowiedzUsuń