wtorek, 13 września 2011

Grzybomania

Jan przeżywa różnorodne fascynacje. Grzybomania zaczęła się dwa lata temu, po wyprawach na grzyby z dziadkami i po tym jak dostał prawdziwy kozik. Pasja odnawia się rokrocznie na jesieni i bierze się chyba z atmosfery poszukiwania panującej w na grzybobraniu, z możliwości popisywania się wiedzą na temat gatunków grzybów ,,Mamo nie mów kurka, mów pieprznik jadalny!'', oraz gadżetami takimi jak wyżej wspomniany kozik, czy atlas grzybów. Sama zresztą wychowywałam się w lesie (no prawie) i pamiętam swoje wyprawy do lasu. Mój pierwszy świadomie zebrany grzyb to był piękny koźlarz czerwony. Zawsze chodziłam po lesie i nawoływałam grzyby przymilnym głosem niczym płochliwe zwierzątka, wierzyłam, że dzięki tej personifikacji grzybów łatwiej będzie je zagonic do koszyka. Nie ma nic piękniejszego niż słońce przedzierające się przez korony drzew, miękki mech i zapach grzybów oraz satysfakcja ze znalezienia pięknego prawdziwka!  
Jesień się rozpoczyna, grzybów podobno jeszcze nie ma, ale przygotowania Jasia trwają. Kozik odkurzony, kosz gotowy, w odsłuchu piosenka ,,Grzybki i strach'' w wykonaniu Mieczysława Fogga (już wkrótce napiszę o płycie, z której pochodzi utwór), a w ostatnią niedzielę wybraliśmy się do sanepidu  na wystawę grzybów. Przemiła Pani oprowadziła nas po wystawie i pokazała jak odróżniać grzyby jadalne od trujących. Można się zniechęcić do zbierania po mrożących krew w żyłach opowieściach ze sromotnikiem w tle, dlatego tak ważne jest by zbierać tylko ,,pewne'' grzyby, w razie wątpliwości lepiej grzyb zostawić w lesie. To samo dotyczy kupowania grzybów, na każdy gatunek powinniśmy żądać od sprzedawcy atestu.
Jasio już nie może doczekać się pierwszej w tym roku wyprawy do lasu na grzyby i mam tylko nadzieję, że jego dziecięca fascynacja nie przekształci się w przyszłości w fascynację gatunkami grzybków o specyficznych właściwościach. Ech! Bo jak to mówią małe dziecko mały problem, duże dziecko...
kozik w użyciu
klasyfikacja porównawcza
krótka prelekcja z prezentacją

Oto co przykuło Jaisa uwagę w Muzeum Mazowieckim w Płocku, hmmm....
Pouczająca wystawa w sanepidzie na Żelaznej 79 (wystawa potrwa do 17 września)

2 komentarze:

  1. Brawo Jasiu! Póki co to naprawdę pozytywna fascynacja. Ania Ł.

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, ja doskonale pamiętam wyprawy na grzyby z Dziadkiem kiedy miałam kilka lat, on zbierał prawdziwki i rydze, a ja olszówki z których potem w piaskownicy przyrządzałam 'pychotki', było przecudownie. A teraz z własnym dzieckiem wstyd powiedzieć, po tym jak złapała w lesie kleszcza, mam potworną fobię do lasu :(

    ale z Jasia grzybiarz pierwsza klasa!

    OdpowiedzUsuń