wtorek, 8 lutego 2011

Inwigilacja matki

No bo przyznajcie sami...cały dzień jest obserwowana przez wszędobylskich agnetów z oczami dookoła głowy. O matko! Spróbuj im zniknąć z oczu choćby na chwilkę, zaraz zacznie się śledztwo. Gdy są mali, ledwo matka oddali się (cichcem na paluszkach) zaraz rozlega się syrena z głębi trzewi naszej pociechy. A jak nauczą się przemieszczać? Gdy tylko zauważą zniknięcie, rozpoczynają swoje śledztwo. Pełzną, idą lub biegną po śladach, by za chwilę odkryć, że matka ukrywa się przed nimi! Usiądziesz z gazetą - już są obok, już dobierają się do gazety, znam nawet przypadki, że wyżerają w niej dziurę! Wdrapują się na kolana i wciskają łebek między twoją twarz a pasjonujący tekst. Pójdziesz do toalety, zaraz w wywietrznikach w drzwiach zobaczysz błyszczące oczka i usłyszysz piskliwy głosik ,,Co jooobis?’’. Jeśli nie udzielisz wyczerpującej odpowiedzi zacznie się łomotanie w drzwi i okrzyki ,,otwiejaj!!!!’’.
A spróbuj się matko zdrzemnąć, przyciąć komara po wyczerpującym dniu zwinięta na kanapie. Po najwyżej kilku minutach ktoś bezszelestnie podejdzie i brutalnie podważy paluszkiem powieki. Uśmiechnie się do ucha do ucha i zażąda uwagi/opieki/zabawy. Takie życie matko! Siedzenie przy komputerze zabronione, bo zaraz masz na kolanach potwora, który tłustym paluchem naciska wszystkie możliwe klawisze, używając skrótów na klawiaturze o których istnieniu nie miałaś pojęcia! A zaprotestuj! Zaraz zacznie płakać przeokropnie, głową uderzy w klawiaturę unieszkodliwiając komputer. Gilem ekran zamaże.
Nadal nie wierzycie? Oto przykład najdalej z przedwczoraj: Córka moja Maria lat 2 i 9 miesięcy wraca ze żłobka. Wchodzi do domu sprężystym krokiem, za nią ja ze sprawunkami, obładowana jak wielbłąd. Córka się rozdziewa i głosem nieznoszącym sprzeciwu żąda ,,socku i minimini’’, po czym oznajmia, że kupę chce i ładuje się do toalety. Zasiada uroczyście na tronie (dosłownie i w przenośni) i przez otwarte drzwi nadzoruje. Matka nalewa posłusznie soczek, kieruje się do dużego pokoju, gdzie telewizor. Opada na kanapę i przerzuca kanały zatrzymując się na chwilę na swoim ulubionym programie. Wtedy słyszy z toalety zadziorny głosik ,,Maaamooooo to nie jest minimini!!'' Asysta i kontrola na każdym kroku! No cóż pewnie kiedyś za tym zatęsknię:-)

                                                                        mała czarownica

11 komentarzy:

  1. jak Jasio zostawał u dziadków a Marii jeszcze na świecie nie było to jak dzwoniłaś i słyszałaś że nie tęskni za rodzicami i nie płacze too już słyszłam Twój szlochający głos :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze trochę cierpliwości. Ani sie obejrzysz, a zamienicie się rolami. To Ty bedziesz Inwiligatorem, a dziecko... Zacieraczem Śladów.Takie życie !Póki co nie narzekaj i i pisz "ku pamięci" swoją rodzinną sagę.
    Całuję Cię mocno, M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cierpliwość - bezcenna zaleta matki. Marysia to taka mała terrorystka, ale jakże słodka i urocza. Ania Ł.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uśmiałam się przedno :-) Super opisałaś tą naszą dolę i niedolę :-o Pozdrawiam

    P.S. Ja zaledwie kilka tygodni temu zauważyłam ten preceder - zniknę na chwilę zrobić sobie kawę, zerknąć co tam na blogach słychać a już przy mnie są moi śledczy :-)) Ale też się dziś zastanawiałam jak to będzie gdy będą już starsi i przestaną mnie śledzić....Z jednej storny ulga, a z drugiej....

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam to i łączę się w proteście przeciwko inwigilacji - bezskutecznym !!! :))) może dwa telewizory to jakieś wyjście? w moim przypadku nie, bo Mela nie tylko żąda włączenia Mini Mini, ale również aktywnego oglądania razem z nią! Jak niechcący kimnę, zaraz mnie przepytuje, a co zrobił Frostini, a gdzie jedzie Bob, a co zrobił walec, itd, itd... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No pewnie to ja niedlugo zamienię się w Hiszpańską Inkwizycję...hahahahahaha

    OdpowiedzUsuń
  7. Madziu! - to jest boskie!!!! :)))
    Gaga

    OdpowiedzUsuń
  8. 8,9,10,11,12,13,14,15,16,17,18,19,20,21,22,23,24,25,26,27 zachwytów i głosów solidarności w niedoli.
    To jescze raz ja.M.

    OdpowiedzUsuń
  9. Skąd ja to znam! Wiesz, ja sobie tak czasami myślę (jak znajdę chwilę na myślenie o takich rzeczach), że to kiedyś zaprocentuje. Nasze dzieci podbiją świat swoją pewnością siebie, asertywnością. Kończę, bo Maja chce "kakało" ;)
    Pozdrawiam i całuję - Justyna, mama Mai i Filipa

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzieci są bezbłędne w wyłapywaniu chwil w których rodzicom udało się usiąść... Kalina zawsze wtedy chce coś czego nie umie dosięgnąć sama... Ale za to jak uroczo prosi ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. skąd my to znamy, ale fajnie jest :)

    OdpowiedzUsuń