niedziela, 12 grudnia 2010

Urodziny mojego męża...

Każdej matce należy się odpoczynek raz na jakiś czas, ojcu zresztą też. Od dzieci, od obowiązków, od odpowiedzialności, od powstrzymywania się ...,,bo dzieci''. I my pozwoliliśmy sobie na chiwlę zapomnienia i to pierwszą od - zaraz, zaraz- 7 lat?
Tylko my dwoje, piękne miasto w tle, słońce, wino i owoce morza.
Przyznam się, że i owszem miałam wyrzuty sumienia. Zachwycałam się i żałowałam, że nie ma Jasia, żeby zobaczył, pozachwycał się ze mną. Zaglądałam ludziom do wózków i reagowałam nerwowo na wszystkie dziecięce odgłosy, nie wspominając już, że ciągnęło mnie do sklepów z zabawkami. Taki matki los!
Mimo wszystko odpoczęłam, przypomniałam sobie stare czasy, gdy cały dzień spędzalo się w obcym mieście na zwiedzaniu, z torebką w której jest tylko portfel i chusteczki:-)z przewodnikiem w ręku.
Mężu! Jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!!

na śniadanie mandarynki-o ile udało się je zerwać



na obiad obowiązkowo paella

chyba że ktoś woli coś bardziej treciwego
Zamiast kolacji mały trening

2 komentarze:

  1. Halo sąsiadko!
    Trening...na rowerze:)))? a potem, pierwsze od 7 lat rodeo:)))dlatego sąsiad dzisiaj z taką szczęśliwą miną odśnieżał samochód, aż lód się w rękach topił....Och!a ja z katarem, kaszlem, brzuchem pod nos, w oczekiwaniu na potomkinię...tylko Wam pozazdrościć! Buziaki z IX piętra!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również życzę Twojemu mężowi wszystkiego najlepszego z okazji urodzin i życzę Wam jeszcze wielu tak ciekawych wypraw. Ania Ł.

    OdpowiedzUsuń