Tegoroczny Światowy Dzień Ziemi powitaliśmy jako dzierżawcy 270 metrów kwadratowych warszawskiej ziemi. Uściślając jest to ogródek działkowy, który od 10 lat stał odłogiem. Jako nowi dzierżawcy mamy wielkie plany. Pierwszego dnia zaopatrzeni w łopaty, amerykańskie widły, grabie oraz duży zapał ruszyliśmy na działkę. Przywitała nas woda po kostki i chaszcze, które przejęły władzę na naszym terenie przez kilka lat bezkrólewia. Po kilku godzinach karczowania zmęczeni wróciliśmy do domu. Praca na roli to nie jest ,,bułka z masłem''. Ale nie poddamy się, mamy zamiar jeszcze w te wakacje leżąc na kocyku podziwiać latające po niebie szybowce, zaprzyjaźnić się z sójką, która nam się ciekawie przyglądała i przede wszystkim zapoczątkować eksperymentalną, całkowicie amatorską hodowlę warzyw. O naszych postępach będę na bieżąco informować. Póki co wygląda to tak:
Ambitne przedsięwzięcie! Życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńno to niemal jesteście właścicielami ziemskimi :) wprawnym okiem córki rolnika widzę, że mimo chaszczy piękna działka wam sie trafiła :)
OdpowiedzUsuńNasza podobnie wyglądała, albo i gorzej (bez drzew). Jeden sprawny Ukrainiec za 100 zł zrobił z nią porządek. A teraz: winnica! Powodzenia!!! Niech wizja przyszłych plonów doda Wam otuchy.
OdpowiedzUsuńWŁASNY OGRÓDEK ! ALE ZAZDROSZCZĘ !
OdpowiedzUsuń