Właściwie to byłam pewna, że bajki z rzutnika będą atrakcją jedynie dla nas-rodziców, a dzieci wychowane w epoce ,,bajki na zawołanie’’ wyśmieją nasze łzy rozrzewnienia na widok retro urządzenia i klisz, które zobaczyli pierwszy raz w życiu. Jednak pomyliłam się. Jasio obserwował z zainteresowaniem naszą walkę z nie dającą się wkręcić w rzutnik kliszą, a gdy zobaczył na ścianie zamazany obraz, spojrzał na nas z nieskrywanym zdziwieniem. Wysłuchał bajki i naszych ,,ochów, achów’’ i sentymentalnych wspomnień z rzytnikiem w roli głównej. W miarę jak nakreślaliśmy mu okoliczności polityczno-socjalne naszego dzieciństwa, kopara coraz bardziej mu opadała. Instytucja dobranocki-jedynej bajki dla dzieci w telewizji w ciągu całego dnia, nie wspominając o jedynie dwóch dostępnych programach przez conajmniej pierwszych 10 lat naszego życia doprowadziły go niemal do płaczu. Jak to? Nie było Cartoon Network? Jak to? Nie było dvd? Nie było komputera? Nie synu. Nie było. Syn zaczął nam szczerze współczuć. Bajki z rzutnika oglądamy teraz codziennie, a Jasio cały czas z niedowierzaniem kręci głową. Maria póki co zainteresowania nie okazuje, za to włazi w ekran i się zaśmiewa efektem świetlnym.
P.S. Dzięki Ula!
Polecam się :) A jak ktoś ma Zorro to upraszam o wypożyczenie.
OdpowiedzUsuńSuper sprawa taki rzutnik i bajki, trzeba tylko uważać aby ta przygoda nie stała się chorobą zwaną hobby jak to miało miejsce u mnie.
OdpowiedzUsuńZapraszam na moją stronę kolekcjonerska www.DiaFilm.pl i bloga www.blog.diafilm.pl