Kawa kawa kawa najwyższy czas...dziecko małe nie śpi, już nie śpi. W przeszłość odeszły leniwe popołudnia z dzieckiem śpiącym i śliniącym się słodko w pościeli, przynajmniej przez święte półtorej godziny. Cisza z której korzystam...parzę kawę i moszczę się na krześle. Nagle zjawia się. Najpierw widzę czubek głowy wychylający się zza drzwi. Potem wyłania się cała imponująca postać. ,,MAAAAMMMMAAAAA'' Zostałam zdekonspirowana. Pozwoliłam sobie na przerwę od dziecka, dziecko na to nie pozwala. O nie. ,,MAAAAMMMMAAA JAAAAAA'' Cóż to może znaczyć? Piciu? ,,NIE!'' Jeść? ,,NIE!'' Siku? ,,NIE!'' Kupa? ,,TAAK!'' całym swoim jestestwem...dlaczego od razu na to nie wpadłam. Dziwnym zbiegiem okoliczności kawa równa się kupa. Zawsze.
To historyjka, którą napisałam na warsztatach pisarskich dla młodych mam. Jest oczywiście trochę wyolbrzymiona. Rzeczywiście moment picia kawy uważam za swój rytuał, jedyną chwilę, gdy mogę przez chwilę odpocząć. A żeby mieć możliwość odpoczynku idealnie było by gdyby Maluch zajął się przez chwilę sobą dlatego trzeba czasem wymyślić dla niego arcyciekawą zabawę, przynajmniej na czas picia kawy. Oto jedna z nich. Należy pamiętać, że pisaki mają być zmywalne!
Madziu!
OdpowiedzUsuńJestem dumna, że mogę obcować z taką sąsiadką! Już stałam się Twoją fanką! i życzę Ci owocnego, literackiego, wiosennego "pączkowania":)
P.S. Jak cudownie móc napić sie z Tobą kawki w samo poniedziałkowe południe - i dlatego właśnie "życie chwilami bywa znośne":),jak mawiała nasza Noblistka!
buziaki dla baletnicy:)