Syndrom niedźwiedzia polega na tym, że z domu się wychodzić nie chce zwłaszcza żeby sie przekopywac przez zaspy na mrozie, spać za to się chce i szuka się nieustająco okazji żeby coś przekąsić.
Co jobisz? Kujki?
Tak skwitowała moja córka lepienie tych pysznych ciasteczek. Jakoś nie chciała się przyłączyć, choć zajęcie było całkiem fajne i między innymi przez dzieci sprowokowane ( i niedźwiedzi apetyt). No bo jak to: pierwszy śnieg, a my ciastek nie robimy? spytał Syn. No to zrobiliśmy, a raczej im dalej w las tym więcej ja robiłam a dzieci się obijały, a że w przepisie była trzygodzinna przerwa lodówkowa, to ciastka kończyłam już całkiem sama. Za to wcinali wszyscy.
Maria ostatnio lepi ślimaki z gumy do żucia i jest z nich bardzo dumna i ja też, bo tli się we mnie nadzieja, że ktoś jednak odziedziczył po mnie zdolności manulane i może nawet zrobi z nich pożytek. Niech żyją ślimaczki! Niech żyją ciastka! Niech zima idzie sobie precz! Niech ktoś mnie przekona, że to odzież się kurczy, a nie ja rozrastam!
Przepis na ciastka w oryginale tu.
Przepis na śliamki: wyżuć gumę, ulepić ślimaka, pochwalić się nim mamie, przylepić go w przypadkowym miejscu, ale nie we włosach, bo jak podpowiada doświadczenie: wyczesywanie ślimaków z wlosów boli.
Ślimaczek przylepiony byle gdzie
Składniki:
1/2 kubka oleju
120g czekolady gorzkiej rozpuszczonej i ostudzonej
1 kubek cukru (w oryginalnym przepisie są 2 kubki i to by było mega słodkie, a tak to jest tylko słodkie, a następnym razem zrobię z 1/2 kubka i będą naprawdę ekstra)
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
4 jaja
2 kubki mąki
2 łyżeczki proszku
1/2 lyżeczki soli
1/2 kubka cukru pudru do obtaczania
Oddzielnie wymieszać mokre składniki i suche. Suche i mokre dokładnie połączyć mikserem i wstawić na minimum 3 godziny do lodówki. Po wyjęciu z lodówki toczyć kulki, obtaczać w cukrze pudrze i wykładać na blachę w odstępach. Piec w 180 stopniach Celcjusza przez 10-12 minut.
Podobaja mi sie wyzute slimaczki. Pomysł na ozywianie wszystkiego co martwe i pobudzanie wyobraźni. Czy najpierw turla się wałeczek, apotem fantazyjnie zwija? Pyszne! Tylko co na to matki higienistki? Fukają z obrzydzeniem ?
OdpowiedzUsuńZachwycona babcia Jola.Sciskam moje potomstwo i potomstwo mojego potomstwa.
ależ u Ciebie smakowicie :D a jaki ładny ślimaczek hehe ja tu wróżę zdolności manualne po Mamusi :D super. pozdrawiamy cieplutko w ten zimny wieczór http://mtoto-wangu.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚlimaczek jest prześliczny, widać że córeczka będzie nie mniej kreatywna, niż matka. Z racji tego, że jestem łasuchem to już czuję smak tych ciasteczek. Ania Ł.
OdpowiedzUsuń