No i cóż. Ostatnimi czasy brak czasu i pomysłów uśpił mojego bloga. Nie będę ukrywać, że brak komentarzy również nie działa na mnie motywująco.
Przez ostatnie dwa tygodnie przemeblowywałam dziecięcy pokój, gdyż w naszym życiu nastąpiło sporo zmian. Po pierwsze Maria opuściła rodzicielską sypialnię, a małe łóżeczko powędrowało do ,,spodziewających się''. Po drugie Jasiowi trzeba było zorganizować kącik skupienia.
Chaos w domu jeszcze nie do końca opanowany, nie wszystkie rzeczy mają swoje miejsce. Dzieciaki dostały łóżko piętrowe, a Jasio swoje biurko. Wszystko było gotowe na 1 września. Wielki dzień. Od wczoraj Maria chodzi do żłobka, a Jasio do szkoły. Marysia rwie się ,,do dzieci'' choć trudno jej zrozumieć dlaczego nie może tam być z mamą, z którą dotychczas chodziła wszędzie? Dla mnie to też trudne.
- ,,Prosze poczekać w szatni, Maria je obiad'' usłyszałam dziś z domofonu i pomyślałam sobie...jaka ona jest już duża, samodzielna, je obiad proszę, proszę i łza zakręciła mi się w oku.
A Jan? Gdy widzę Go z wielkim plecakiem na plecach jak prowadzi mnie po szkole i opowiada co go dziś spotkało, napawa mnie dumą. Mądry chłopak nam wyrósł, mnie te korytarze przerażają, a on już drugiego dnia oprowadza mnie po nich jak po własnym domu i krzyczy z radości ,,Mamo, mamo mam pierwsza pracę domową, wiesz?''. kiedyś mu to przypomnę...
tuż przed wyjściem
Jan i jego pierwsza praca domowa
I proszę cała Ty "Wspaniała Matka", wszystko dopięte na ostatni guzik, dzieci szczęśliwe mimo, że to wrzesień - początek nowych obowiązków w ich wielkim - malutkim świecie.Możesz być z siebie dumna bo mimo, że sama nie jestem matką to w imieniu wszystkich dzieci chciałabym mieć poczucie bezpieczeństwa Marysi i Jasia jakie dostają od Ciebie. Ania Ł.
OdpowiedzUsuńjasio bedzie przynosil same 6 ze szkoly :)) z takim miejscem do pracy :) no nareszcie jutro was odwiedze:) bo troche sie pozmienialo
OdpowiedzUsuńBrak komentarzy niech Cię nie demotywuje, bo czytamy na bieżąco, tylko zaskakująco często nie mamy nic mądrego do powiedzenia:).
OdpowiedzUsuńTo ja, ciocia Justynka.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń