Frustracja narastała. Do tego stopnia, że zaczęli jej schodzić z drogi, unikać najdrobniejszych zatarć, które mogłyby skutkować rozpętaniem burzy. Chodzili na paluszkach, kładli się grzecznie spać i odkładali po sobie naczynia do zmywarki. Ale w końcu przyszła ta chwila, kiedy już nie mogła, nie wytrzymała, wybuchła! A było to tak. Wstała o poranku jak zawsze, zjadła śniadanie, przygotowana do wyjścia z aktówką w dłoni. Weszła do windy. Wychodząc z klatki zobaczyła to! Znowu! Znowu! Jak długo jeszcze można to wytrzymywać? Ciśnienie jej niepokojąco skoczyło, ale trzymała się dzielnie starając się nie dawać po sobie poznać, że zaraz wybuchnie. Napięcie narastało gdy szarpnęła za przemarzniętą klamkę auta, wypieki wystąpiły w tym samym momencie w którym chwyciła skrobaczkę w dłoń. Chwyciła ją po raz kolejny, po raz setny, a może nawet tysięczny powtarzając sobie, że to już ostatni raz, ostatni! Odwalając z dachu warstwę mokrego, ciężkiego śniegu nagle nie wytrzymała...
Obudził ją blask bijący od wysoko zawieszonej pod sufitem żarówki. Przez chwilę wzrok przyzwyczajał się do jasności. Gdy przestała mrużyć oczy zorientowała się, że jest w pomieszczeniu bez drzwi i okien obitym miękkim materiałem, białym materiałem. Wszędzie biało, biało, biało!!!! A niech mnie! Zaczęła się miotać i usiłowała oderwać biała materię ze ścian. A potem to już wpadło dwóch pielęgniarzy...
Gdy wychodziła odurzona środkami uspakajającymi za oknem zieleniła się już wiosna. Słońce mrugało do niej przyjaźnie. A w domu czekała rodzina z bukietem kwiatów i grzywną za zdemolowanie parkingu przed własnym blokiem.
O cholipka. Czytasz moją przyszłość z kart? Jeszcze jeden dzień z mrozem i śniegiem i właśnie tak to się skończy :)
OdpowiedzUsuńKto to widział, albo słyszał żeby zima tak dawała się nam we znaki i doprowadzała do takich frustracji. Wiosno wybuchnij w końcu !!! Ania Ł.
OdpowiedzUsuń