piątek, 11 października 2013

Pokaż mi swój telefon, a powiem Ci kim jesteś.

Jan od dłuższego już czasu domagał się telefonu. Nie byle jakiego telefonu, a smartfonu. Byliśmy nieugięci. Wypominaliśmy zaginione i zagubione przedmioty, groziliśmy uzależnieniem od gier oraz wysokimi rachunkami za połączenia z internetem:-) Jan tymczasem marniał. 
Aż w końcu nadeszła wiekopomna chwila, kiedy to ojciec musiał udać się do punktu telefonii komórkowej w celu przedłużenia umowy. Nowy smartfon zakupiony przy tej okoliczności został podarowany Janowi. 
Syn nie krył radości. Z tej jedynej w swoim rodzaju okazji, zaprosił całą rodzinę na niedzielny obiad do restauracji. Wyjął ze skarbonki skrupulatnie oszczędzane pieniądze (z przeznaczeniem na telefon) i zapłacił rachunek zauważając z radością,  że to niewielka cena za wymarzony telefon.
Następną kwestią była możliwość pochwalenia się w szkole nowym nabytkiem. Jan wie jak mnie podejść. Kilka razy podchodził i mruczał pod nosem...,,Nie, ale nie zgodzisz się, no nie zgodzisz się''. Gdy zainteresowana wydusiłam wreszcie, że chodzi o zabranie telefonu do szkoły, łaskawie się zgodziłam. Ustaliliśmy, że w czwartek weźmie ze sobą telefon.

W piątek:
- Widzisz Mamo, wczoraj pozwoliłaś mi zabrać telefon do szkoły, nie zgubiłem go, czyli jestem odpowiedzialny. Będę mógł zabierać telefon do szkoły codziennie?
- A możemy się umówić, że tylko w czwartki będziesz zabierał? 
- Uważasz, że jestem odpowiedzialny tylko w czwartki?
  
I masz babo placek! Nie wspomnę, że  w czwartek zawartość śniadaniówki wróciła do domu w stanie nienaruszonym. Kto by miał czas głodnieć, gdy w czasie przerw trzeba grać na telefonie.

Przez kilka dni Jan zmieniał swoje ustawienia i jakież było moje zdziwienie gdy zorientowałam się, że na wygaszaczu...
widnieje nasze zdjęcie ślubne, a na tapecie:
zdjęcie ukochanej siostry.

No wiesz mamo, rodzina jest najważniejsza - skwitował mój ukochany syn. Jak myślicie kiedy mu przejdzie?

wtorek, 1 października 2013

Nowe dziecko.

Cicho, spokojnie ale tylko na blogu. Powód jest zasadniczy. Zmiany życiowe. Co tu dużo pisać, właśnie narodziło się moje trzecie dziecko. Nie jest podobne do dwojga pozostałych, choć chwilowo jak to z maluszkami bywa zawładnęło moim życiem, a starsze rodzeństwo bywa zazdrosne. 
Moi drodzy zostałam drobnym przedsiębiorcą, brak czasu i całkiem nowe obowiązki mnie chwilowo przytłoczyły. Uczę się teraz wielu nowych rzeczy, staram się ułożyć grafik życia rodzinnego najrozsądniej jak potrafię. Cieszę się i martwię równocześnie. Jestem pełna nadziei i obawy w tym samym czasie. Ech, życie potrafi zaskoczyć. Mam jednak nadzieję, że już wkrótce wyjdę z impasu, stanę się świetnie zorganizowana, zadbana, wyspana i  ogólnie będzie super:-)
A oto przedstawiam Wam moje trzecie dziecię. Tadddam!
I jeszcze mieszkanko na Facebook'u.
Zapraszam serdecznie wirtualnie i całkiem realnie na kawę i pogawędkę.