czwartek, 31 maja 2012

Idealna dieta ciężarnej kobiety.

Jan: A wiesz, że czteroletnie dziecko może urodzić ?
Kumpel Jana: No co Ty! Czteroletnie dziecko to można urodzić, tylko kobieta się musi przez ten czas, no wiesz tak dietetycznie odżywiać i wtedy się duże dziecko urodzi.
Ja: O czym wy rozmawiacie? Gdzie wy takie bzdury słyszeliście?
Jan: Z telewizji?
Ja: A wy w ogóle wiecie skąd się dzieci biorą?
Jan: Tak! Z brzucha!
Ja: No, ale skąd się w brzuchu wzięły?
Jan: A już wiem! Specjalnie zadałaś takie pytanie? To jest takie pytanie na wyobraźnię? Tak? Żebyśmy wymyślili? No to ja myślę, że z jedzenia się biorą dzieci.
Ja: Ale co trzeba jeść, żeby zajść w ciążę?
Jan: Dużo mięsa?
Kumpel Jana: Dzieci tak naprawdę się biorą ze śliny.
Jan: Bleee!
Kumpel Jana: Mama i Tata robią buzi-buzi, ślina płynie do brzucha i gotowe. Ciocia mi tak powiedziała.
Jan: A skąd wiesz, że twoja  ciocia to jest ekspertem w tej dziedzinie?
Kumpel Jana: Moja ciocia ma dwoje dzieci, moich kuzynek, to chyba może być ekspertem.
Jan: Bo tak naprawdę, to nikt nie wie skąd się biorą dzieci. To jest taka wielka zagadka. Tylko naukowcy to wiedzą i badają.
Ja: Jasiu, a nie sądzisz , że gdyby nie było wiadomo skąd się biorą dzieci, to one by się nie rodziły? Ewentualnie rodziły by się tylko naukowcom.
Jan: No to skąd one się biorą?
Ja: Kobieta ma komórkę jajową, a mężczyzna plemnika i jak one się połączą to powstaje zarodek i on się powiększa i powiększa, rośnie i ...
Jan: No właśnie tak myślałem, że na pewno z jakiejś komórki, albo atomu. No bo wszystko jest z atomów.

Po czym temat się skończył. Czas zaopatrzyć się w fachową literaturę:-)



poniedziałek, 28 maja 2012

Pułapka




Powieszenie hamaka przyćmiła nowa zabawa: tworzenie włóczkowej pułapki, która stopniowo zajmowała coraz większą przestrzeń. A na co ta pułapka? Wiadomo - na złośliwego kuporóbka.

sobota, 26 maja 2012

Mamoooo!!!!

Dziękuję, dziękuję, dziękuję: za miłość, za szacunek, za zasady, za wyrozumiałość, za mądrość, za nie chodzenie na łatwiznę,  za wsparcie, za książki, za widelczyki do ciasta, za ozorki w sosie chrzanowym, za wycieczki, za rozkład w kuchennych szufladach, za talię, za uśmiechy. Za wszystko.

P.S.
Moje dzieci dziś w prezencie pojechały z tatą na piknik, a ja...no właśnie mamo, to też po Tobie odziedziczyłam..sprzątam!

czwartek, 24 maja 2012

Producentów zabawek zapraszam do współpracy.

Dzień Dziecka zbliża się wielkimi krokami. Sklepy z zabawkami kuszą nas cenowymi okazjami. Kolorowe gazetki zatykają moją skrzynkę pocztową i mailową, w telewizji więcej reklam niż bajek.
Przeglądam taką ofertę i włos mi się jeży na głowie. Oto za niecałe 100zł (promocja) możemy kupić grę Bitwa Morska. Jasiowi by się spodobało. Szare pudełko z wielkim statkiem na wieczku, ale zaraz, zaraz. Otrzeźwienie przychodzi po sekundzie. Przecież jako dziecko grałam w statki. Używaliśmy do tego kartki i długopisu!!! Na litość boską! Kartki i długopisu!
Kolejna okazja to plastikowe bramki do gry w piłkę. Na pudełku maskotki Euro, za same ich lica dopłacamy zapewne z 50 zł. (ku chwale UEFA). Wyobraźnia już nie działa moi drodzy, aby grać w piłkę potrzeba nie tylko piłki, ale również bramek, po 50 zł każda.
 Aby zaoszczędzić kolejne 30 zł. można kupić fantastyczną grę. Zasady są proste, trzeba nakarmić prosiaka tak, żeby w końcu pękł. A czym nakarmić? Hamburgerami i doprawdy mam nadzieję, że te hamburgery nie są wieprzowe, bo wtedy gra powinna nosić nazwę Prosiak Kanibal!
Ale zajrzyjmy do działu dla dziewczynek. Przymykamy oczy, wszystko zlewa się w wielką różową magmę. Wózki, garnki, mięciutkie różowe mopki i wiaderka, zwierzątka z wytrzeszczem i moja ulubiona kategoria zestawy kreatywne z bohaterami bajek. Zestaw mógłby się nazywać raczej ,,Zabij swoją kreatywność’’, gdyż po otwarciu pudełka okazuje się że jest tylko jeden właściwy sposób wykonania bransoletki/korony/figurki. Kreatywne dziecko nie ma wyboru, podążając za instrukcją tworzy sztampowe dzieło identyczne z tym na opakowaniu.
Podpada mi nawet najpopularniejszy producent klocków. Oto tworzy specjalne zestawy dla dziewczynek, słodkie i różowe. Za moich czasów zestawy były unisex, świat idzie do przodu. Tylko czy aby w dobrym kierunku?
Może namiot pokojowy za niecałe 80 zł? Podczas gdy rodzic będzie składał rurki i naciągał poszycie dzieci stworzą własną wersję namiotu z koca i dwóch krzeseł.
A teraz kwestia najważniejsza. Spytajmy dziecko co dostało na Dzień Dziecka w zeszłym roku. Pamięta? Nie może sobie przypomnieć? Zastanawia się za długo? Zabawka jedna podobna do drugiej. Zabawki coraz bardziej wyspecjalizowane, tak aby było jak najmniej możliwości użycia, jak najwęższy zakres działania. Za to wybór jest przeogromny. Stoi taki rodzic w dziale z zabawkami, który z roku na rok poszerza się o kolejny regał i wybałusza oczy. A potem płaci kilkaset złotych za kawał plastiku, który zostanie porzucony po krótkiej zabawie. Stos zabawek w pokoju rośnie.
Opamiętajmy się! Podarujmy swoim dzieciom na Dzień Dziecka coś wyjątkowego. Coś co zapamiętają na całe życie! Podarujmy im swój czas! Zorganizujmy spływ kajakowy, wycieczkę z piknikiem, rejs statkiem, podróż pociągiem, zdobycie pobliskiej górki, zbieranie kwiatów na łące, tropienie zwierząt w lesie, cały dzień grajmy z nimi w planszówki. One to docenią i zapamiętają.
Zostawmy w domu bałagan, przestańmy się na chwilę martwić swoimi sprawami i twórzmy wspomnienia. Takie wspomnienia do których będziemy wracać, które wasze dzieci będą przywoływać po latach i nazywać najszczęśliwszymi chwilami w życiu. Momenty w których uwaga skupia się na nich, momenty w których robicie coś razem.

wtorek, 22 maja 2012

Poradnik młodszej siostry

Odcinek pierwszy: organizacja transportu
Wersja brata tu.

Ja nie uległam, ale jak widać starszy brat ma słabość do siostrzyczki i nie jest odporny na jej jęki. Dodam jedynie, że ja do domu dźwigałam Jasiowy plecak. 

piątek, 18 maja 2012

A na działce...

Regał oraz nasz współdzierżawca Piotruś we własnej osobie. 

To zadziwiające jak niewiele potrzeba dzieciom, by dobrze się bawiły. Kilka skrzynek*, wiaderko, ślimaki i zeszłoroczne szyszki. To wystarczy. Zapomniałam wspomnieć o sprayu na komary!

*nasza inspiracja

środa, 16 maja 2012

Puchnąca sztuka

Jeśli pada to nie można wychodzić na dwór, to znaczy można. Wracamy do domu wtedy, gdy w kaloszach chlupocze już woda. Pozostaje jednak dużo czasu do zagospodarowania. Jeśli nie będziemy gospodarować grozi nam gromkie ,,Mamoooooo nuuuudzę się!''. Nie możemy do tego dopuścić. Znudzone dziecko potrafi doprowadzić do szewskiej pasji nawet największego stoika. A wiadomo, że jak pada, ciśnienie niskie, spać się chce i nawet kawa nie pomaga. 
Wczoraj malowaliśmy puchnącą farbą.
Składniki:
pół szklanki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki soli
odrobina wody
barwnik spożywczy lub farba plakatowa do zabarwienia
Mieszamy do konsystencji pasty.
Farbę dzieci nakładają łyżeczką lub patyczkiem na karton. W tym czasie cwany rodzic jest w stanie zdrzemnąć się chwilę na kanapie. Oczywiście zachowując pozory może udawać, że czyta gazetę. Gdy dobiegnie nas ,,Mamoooo skończyłam!!!!'' zerwiemy się na równe nogi. Teraz wystarczy dzieło włożyć do mikrofalówki i podgrzewać na największej mocy około minuty. Obrazek spuchnie. A my będziemy przecierać podpuchnięte oczy ze zdziwienia wraz z zachwyconymi dziećmi.



poniedziałek, 14 maja 2012

Kupiłem sobie dwa Wajraki!

Tak właśnie syn oznajmił Tacie po powrocie z Warszawskich Targów Książki. Ostatnim razem Jasio jeszcze nie był samodzielnycm czytelnikiem. Zapach farby drukarskiej, nowości na stoiskach i znane twarze wokoło wynagrodziły nam upal panujący w PKiN. Tym razem wybraliśmy się po autograf Adama Wajraka, autora ,,Przewodników prawdziwych tropicieli'' oraz by rozejrzeć się trochę i chłonąć wspaniałą atmosferę Jasio przed wyjściem z domu przytomnie opróżnił swoją skarbonkę. Całą jej zawartość wydał na brakujące przewodniki. Jak dotąd ukazały się trzy: Zima, Lato i Jesień.  Po godzinie stania w kolejce ucięliśmy sobie miłą pogawędkę z Panem Adamem i opowiedzieliśmy o sójkach, które zamieszkują naszą działkę. Pan Adam spełnił prośbę Jasia i wpisując dedykację do książki namalował orła. Dzień zaliczyliśmy do bardzo udanych, zwłaszcza że zakupiliśmy kilka innych ciekawych pozycji książkowych.
satysfakcja z dobrze wydanych oszczędności
na specjalne życzenie ,,Wujka Jajka'' zdjęcie w pełnym składzie

środa, 9 maja 2012

Maria kończy 4 lata!



Marysiu nasza ukochana! Z okazji Twych urodzin uroczyście obiecujemy, że wychowując Cię postaramy się ocalić Twój upór i zdecydowanie. Podziwiamy Cię za to, że:
  • jak sobie coś postanowisz, to zawsze osiągniesz cel (np. nauczyłaś się startować na rowerze ćwicząc dzielnie przez kilka godzin jazdę po boisku),
  • jesteś bardzo empatyczna i biegniesz z pomocą każdemu kto tego potrzebuje (np. odklejasz sobie plaster, żeby przykleić go podrapanemu Jasiowi!,
  • jesteś bardzo samodzielna i czasem nawet mówisz ,,Ja się tu kąpie mamo, idź sobie posiedź na kanapie''
  • jesteś dzielna i waleczna i potrafisz uratować z opresji nawet starszego brata, lub wyręczyć go w trudnych zadaniach (np. gdy wysłał Cię po autograf do ,,Pani Aktorki'', bo sam się wstydził, a ty po chwili wróciłaś z podpisem i dedykacją dla Jasia),
  • ciągle powtarzasz nam, że nas kochasz-my też Cią baaardzo kochamy!

Sto lat Marysiu!!!!

czwartek, 3 maja 2012

Praca wre

Podczas gdy dzieci zostały wyekspediowane na długi weekend w dalekie strony, rodzice zabrali się ostro do pracy. W ruch poszła glebogryzarka, oraz szereg innych narzędzi. Po wykonaniu (niezbędnych przed każdą inwestycją) badań archeologicznych terenu przekażemy do lokalnego muzeum: tuzin puszek po piwie, kilkadziesiąt zardzewiałych sprężyn, oraz liczne archiwalne opakowania po jogurtach. 
Działkowiec-sadownik uczy się codziennie czegoś nowego. Okazało się, że piękna trawa porastająca część przeznaczoną na grządki warzyw to perz. Przeczytaliśmy o nim co nieco, to twardy zawodnik, ale my też jesteśmy twardzi. Na pochybel perzowi!!!!
Między kopaniem, pieleniem i gryzieniem wdawaliśmy się w pogawędki z okolicznymi działkowiczami. Dowiedzieliśmy się, że orzech na naszej działce rodzi smaczne orzechy, że nikt nie chciał naszej działki, bo za dużo drzew (toż to była nasza główna motywacja!) a niektórzy tylko patrzyli z politowaniem (jeszcze im pokażemy!).
Pozdrawiamy spomiędzy naszych wspaniałych brzóz!